niedziela, 29 sierpnia 2010

Jeszcze tylko miesiąc!:)

hei!:)

Nie planowałam w ostatnim czasie napisania notki. Nie mam za bardzo czasu, praca, praca i jeszcze raz praca.
W sumie, moja praca nie jest jakoś bardzo męcząca, jednak denerwują mnie dojazdy, bo tracę zazwyczaj 3godz dziennie na to. Jeszcze zaczyna się wrzesień, to chyba będę 4godziny dojeżdżać.

Kończę pracę o 18 i jestem przed 20 w domu. Uwierzcie, nic się już nie chce później robić.
Jedyny wolny dzień to niedziela. Zeszła niedziela przebiegła dość intensywnie, zaś dzisiaj jest dzień lenistwa i pierwszy raz od kilku miesięcy spałam do 11!:)

Kilka zdjęć  z zeszłego tygodnia, kiedy to jeszcze było ciepło;)

sobota, 21 sierpnia 2010

TAG- Wymień 10 rzeczy, które lubisz.

Hei! :)

Ogłaszam, że zostałam tagowana! :) wow:P

Ogólnie w mojej karierze blogowej nigdy nie zauważyłam czegoś takiego jak tag. Pewnie wzięło się to z Youtube, gdzie dziewczyny zapoczątkowały taką zabawę jak tag i przeniosły ją na formę pisaną.

Tagowała mnie Iwetto, dziękuję Ci kochana bardzo za to, bo to w sumie fajna zabawa : )

Być może nie wiecie ale bloguję już 7 lat. Nie, nie tutaj oczywiście, w sumie mam 3 blogi. Jeden dawno zapomniany, w sensie takim, że już na nim nie piszę, bo jest na serwisie mylog, którego już bardzo nie cierpię, zaś drugi jest również na wordpressie, ale nie pochwalę się nim, ponieważ jest bardziej ogólny, niż osobisty.

Wracajmy jednak do TAGu, ponieważ rozpisałam się nie na temat.

Tag będzie niekompletny. Piszę notkę z pracy i nie za bardzo mogę dodać 10 osób, postaram się to dokończyć jutro, ponieważ będę miała dzień wolny.

Zasady:

1. Napisz, kto przyznał Ci tę nagrodę.
2. Wymień 10 rzeczy, które lubisz.
3. Przyznaj tę nagrodę 10 innym blogerom i poinformuj ich komentarzem.





1. Nagrodę przyznała mi Iwetto.

2. 10 rzeczy, które lubię.

1. Jak sama nazwa bloga wskazuje: mentosy! :)

2.  Oglądać blogi ze zdjęciami z życia innych ludzi, ich styl, wnętrze domu, co robią itd. Mniej typowe fotoblogi, bardziej blogi w stylu Mariannan, którą wprost uwielbiam. Mogę jej bloga oglądać codziennie ;)

3. Jak już jesteśmy przy oglądaniu, to youtube jest tutaj najważniejszy chyba, bo dzięki niemu poznałam masę wspaniałych osób, które podziwiam za to, że odważyły się w takim staroświeckim kraju robić coś tak fajnego.

4. Gotować, może nie jakoś za specjalnie, wymyślnie, ale tak dla siebie i M. Ogólnie, nie mogę się popisać w kuchni, bo nie mamy piekarnika i różniastych garnków :( dysponujemy tylko dwoma patelniami, jednym garnkiem, blenderem, parowarem i mikrofalówką:P Jajecznice da się zrobić i herbatę, więc jest dobrze.
Jednak gotowanie to moja ulubiona część weekendu, bo na tygodniu jak już coś robię, to szybko i bez polotu.

5. Jeśli jesteśmy przy jedzeniu, to uwielbiam krewetki i inne owoce morza. Mogę zjeść je smażone, pieczone, gotowane, parowane.  Z ryżem, makaronem, frytkami, sałatką, czymkolwiek ;P Aż zachciało mi się krewetek królewskich na obiad:P

6. Głosy dwóch polskich raperów. Jednak, nie powiem wam kogo :P Mam ciary jak ich słucham. Zdradzałam już na twitterze o kim mowa.

7. Seriale, szczególnie te amerykańskie o życiu nastolatków (których de facto zazwyczaj grają ludzie po dwudziestce, ale to nic;P) typu Gossip Girl, 90210, The O.C., a nawet  i MTV MADE (kocham ten program! szkoda, że nie mogę go nigdzie znaleźć w internecie, żeby obejrzeć;()

8. Miasto nocą, ostatnio nie mam okazji do spędzania tak czasu, ale kiedyś, jak jeszcze mieszkaliśmy na śródmieściu to dużo spacerowaliśmy po tych okolicach, śródmieście, centurm, stare miasto itd.

9.  Przygotowywać drinki. Od zawsze chciałam pracować jako barmanka (ha ha!). Tak szczerze mój wymarzony zawód jest zupełnie inny, ale robienie drinków jest dla mnie przyjemnością. Mam duży zasób różnego alkoholu, którego oczywiście nie wypijamy butelka po butelce, bo jest on tylko do drinków "na okazję" bądź robię tylko po jednym.
Nauczyłam się już odmierzać alkohol bez miarki i robić to tak, żeby każdy otrzymywał proporcjonalnie do swoich upodobań i możliwości. Nikt jeszcze nie narzekał, więc uwarzam, że smakowało.

10. Ojejku, to już 10? A przecież ja jeszcze tyle rzeczy lubię...
Lubię się wygłupiać, rozbrajać innych śmiechem i niewyobrażalnymi możliwościami głupawki. Czasami jak złapię fazę to mogę tak ryczeć ze śmiechu bez końca. Ludzie zazwyczaj nie ogarniają mojego poczucia humoru, ale jak już się tak ktoś śmieje to ciężko nie śmiać się razem z nim, prawda?

To już wszystko w tym Tagu, mam nadzieje, że wam się podobało :)

Powodzenia,

baaj!:)





piątek, 13 sierpnia 2010

mini RECENZJA Wellness&Beauty Meersalz Öl- Peeling

: Wellness&Beauty Meersalz Öl- Peeling

hei! :)

Bardzo, bardzo przydałaby mi się klima w pokoju ;) Jest duszno, co chwile pada i potem znów gorąco. Urok tegorocznych wakacji : (

Nigdy nie pisałam recenzji, więc ta nie będzie dość długa i skomplikowana. Same najważniejsze fakty.

Ostatnio byłam w Rossmanie przy dworcu Zachodnim. Potrzebowałam jakiegoś nowego peelingu i nie miała to być Joanna Naturia, bo szczerze mówiąc to dla mnie dobrym peelingiem nie jest. Potrzebowałam czegoś do ciała w stylu St. Ives (do twarzy). Tylko niby skąd miałam wiedzieć jakie będą drobinki w peelingach.

Moją uwagę przykuł peeling Wellness&Beauty Meersalz Öl- Peeling czyli nic innego jak produkowany dla Rossmana kosmetyk z solą morską, algami morskimi i oliwką.

Dlaczego przykuł moją uwagę??

Bo ma świetne opakowanie : P

[caption id="attachment_85" align="alignnone" width="500" caption="Wellness&Beauty Meersalz Öl- Peeling "][/caption]

Niestety, muszę wszystkich zmartwić.

Opakowanie jest nie praktyczne, ciężko ten peeling wyjąć bo ma dość wodnistą konsystencje i może nam zlecieć z ręki.

Zamknięcia po kontakcie z wodą tak jakby "rdzewieją" bo stają się chropowate i odpada lakier.

Sam peeling jest dość dobry. Takie 4 na 5. Jest zecydowanie średnioziarnisty, ostry, ma oliwkową konsystencję (nie żelową), piękny zapach i dość przyjemnie się nim naciera.

Po spłukaniu na naszej skórze pozostaje taki "tłusty" film, jakbyśmy nasmarowali się oliwką. Dla mnie jest to duży plus, bo bardzo często po kąpieli nacieram ciało oliwką. Lubię taką ślisko-miękko-gładką skórę.

Jeśli ktoś nie lubi takiego efektu to peeling stanowczo odradzam. Nie mogę go porównać z żadnym innym kosmetykiem tego typu, ponieważ zawsze używałam w kremie lub żelu, jednak polecam spróbować, ponieważ myślę, że nie każdy z was miał do czynienia z takim specyfikiem. Jeśli nie sprawdzi się na całe ciało, to doskonale poradzi sobie z naszymi stopami, zwłaszcza w wakacje, kiedy chodzimy w japonkach i sandałach.

Cena to około 13zł za 300 gram.

Powodzenia, baj! :)